

Czy wyobrażasz sobie spotkanie z adwokatem diabła w gabinecie psychoterapeuty? To rola, w jaką wciela się psychoterapeuta podczas terapii prowokatywnej. Zadaniem specjalisty jest popieranie negatywnych, autodestrukcyjnych, odbiegających od normy zachowań klienta w przypadku obieranych przez niego celów życiowych, w kwestiach relacji z innymi osobami, zawodowych itd.
Psychoterapeuta przewrotnie zgadza się z mrocznymi, pesymistycznymi wizjami i uczuciami klienta. Popiera je, jednocześnie „kusząc”, aby nadal pogrążał się w swoich posępnych przemyśleniach i utwierdzał się w swoim nastawieniu do życia. Jednak celem tej terapii jest zmiana pacjenta, a narzędziem, które ma w tym pomóc, jest humor ukryty pod różnymi postaciami. Zakrawać on może o ironię, absurd, przesadną skromność, zaskoczenie itp. Potrzebna jest także życzliwość i … stawianie wyzwań. Podczas sesji pracuje się na emocjach – wzbudzone mogą zmotywować do działania. Rozbrajanie pacjenta śmiechem pomaga pozytywnie go zbuntować, spuścić powietrze z balona z negatywnymi emocjami, skierować go w dobrą stronę. Terapię prowokatywną stosuje się zarówno w sprawach osobistych, jak i zawodowych. Nie zalecana jest natomiast w przypadku przeżyć traumatycznych.
Wiele ludzi chciałoby coś w sobie zmienić lub w swoim życiu. Najczęściej jednak brakuje im odwagi do tego. Wyolbrzymianie sytuacji, problemów, proponowanie absurdalnych rozwiązań ma na celu obudzenie w pacjencie ducha przekory. Czyli im bardziej psychoterapeuta przytakuje podważanym kompetencjom danej osoby, serwuje dużą dawkę humoru i śmiechu, nie traci życzliwego nastawienia w stosunku do niej, tym bardziej chce ona udowodnić, że coś umie. Biorąc pod uwagę, że ludzie rozwijają się tylko wtedy, gdy mają jakieś wyzwania, wyjście poza swoje dotychczasowe, negatywne ramy jest najlepszym rozwiązaniem w kierunku zmian. Jeśli pacjent słyszy, że z czymś sobie nie da rady, to w sposób naturalny budzi się w nim protest. Humor i życzliwość pozwalają jednak podejść do problemu luźniej, z dystansem, zamiast rozbudzać negatywne emocje. A w efekcie znaleźć rozwiązanie dla danej sytuacji.
Przykładem może być, chociażby kwestia odchudzania się. Podważenie tego, że pacjent nie poradzi sobie z pokusami, jakie czekają na niego w lodówce, może wywołać reakcję pt.: A właśnie, że dam radę, jeszcze to udowodnię!
Przekora jest mechanizm ogólnoludzkim. Ciężko nam się zgodzić z tym, że inni mówią, że nam się coś nie uda albo co mamy zrobić. I te właśnie rzeczy wykorzystywane są w terapii prowokatywnej. Pacjent dostaje ofertę nie do odrzucenia – przejścia na „jasną stronę mocy”, czyli wykorzystać swoją energię do pozytywnej zmiany w swoim życiu. Zyskać nowe spojrzenie na sprawę i podjąć inne zachowania i działania.
Czy można jednocześnie prowokować i pozytywnie kogoś nastawiać? W terapii prowokatywnej jest to jak najbardziej możliwe!